Kostucha jako wodzirej i choreograf
Krzysztof Kowalski „Szczęśliwy, kto z tego tańcu spocznie w niebieskim szańcu. Nieszczęsny, kto z tego koła w piekło wpadłszy, biada! Woła".
Taki komentarz towarzyszy w klasztorze Bernardynów w Warszawie, w dolnym korytarzu, obrazowi „Taniec śmierci". Namalowano go na początku XIX wieku, ale jest przejawem pamięci tego, co działo się kilka stuleci wcześniej.
Nie trzeba być prorokiem, aby przewidzieć, że koronawirus wskrzesi w zbiorowej świadomości obrazy nie tylko sprzed stulecia, z czasów grypy hiszpanki, ale także te rodem ze średniowiecza, gdy szalała czarna śmierć, dżuma. Była to najstraszniejsza zaraza, jaką w ogóle znają dzieje. Historycy obliczyli, że spowodowała śmierć jednej trzeciej, jeśli nie połowy, ówczesnej ludzkości. Prof. Władysław Szumowski ujął to tak: „Epidemia zaczęła się w Azji, być może w Mandżurii, skąd przeniosła się do Chin, gdzie miało wskutek tego wymrzeć kilkanaście milionów ludzi. Epidemia przeniosła się drogami handlowymi na zachód (...). Z wiosną 1348 r. zaraza objęła jak płomień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta